wrz 06 2004

A swiatlo mi wciaz gaslo... Juz go nie widzialam...


Komentarze: 2

               Ta notka powinna byc z data o wiele wczesniejsza-gdzies za polowa sierpnia o ile dobrze pamietam, ale dlugo nie pisalam, bo chyba nie wiedzialam jak to zebrac, jak to szczescie wyrazic. Wtedy jak mi odjebalo i o 19 pojechalysmy z J. na "grila" do Niego... Wtedy zrozumialam ze sie mylilam. Szlysmy przez ciemnosc... Gdzie ja szlam? Wtedy nie wiedzialam po co ja ide. Bo czulam ze cos gasnie. Juz nawet jak szlam przez ta ciemnosc to nie widzialam tego swiatla ktore by mnie prowadzilo do Niego. Szlam bo powiedzialam ze bede. Bylysmy juz przy Jego domu i wtedy zobaczylam ze idzie do nas. Przewidzialam. Nawet nie wzial mnie za reke,nie pocalowal. A swiatlo mi wciaz gaslo. Juz go nie widzialam po prostu. No coz. Szlismy do Niego,gadlismy i sie brechtalismy chociaz wcale nie bylam szczesliwa. Potem J. cos powiedziala i chyba sobie cos przypomnial. Ze ja tu jestem, ze potrzebuje Jego ciepla. Bo wczesniej kiedy gaslo mi swiatlo to wlasnie przez to ze chyba nie wiedzial jak bardzo chce by mnie przytulil i powiedzial jak bardzo mnie kocha. Potem siedzielismy przy stoliku,gadalismy,przytulil mnie... Poszlam z nim looknac na grila, ale ja wiedzialam ze my nie idziemy w sprawie grila. On chyba to wyczul ze musi mi dac do zrozumienia, ze sie myle. Ze myle sie jak cholera. tO Co DoBrE dawala EsKa. Stalam przytulona do Se. Znow czulam ten plomien, wiara zaczela plonac na nowo we mnie. Powiedzial ze kocha. Bylam tak szczesliwa, patrzylam w te oczy ktore tak bardzo sie dla mnie licza... Nad nami mloda jeszcze noc... Rozgwiezdzone niebo a przy mnie najwazniejsza osoba. Chwila trwala jak wiecznosc... Wrocilismy do J. Ale ja wrocilam tam z inna swiadomoscia. Zrozumialam ze sie mylilam bardzo. Myslalam ze przestal mnie kochac...? Wiem ze warto bylo. Wlasnie dla Niego, dla tego ,co nas laczy. Mimo tak zajebistej lipy jaka mialam w domu ze wrocilam o 2h za pozno. Mimo tego calego strachu przed tym jak mnie opieprza. Pamietam jak bardzo wtedy sie balam powrotu. Tak jeszcze nigdy... Ale pamietam tez jak odprowadzal nas na przystanek. Jak bardzo sie brechtalam jak J. wpadla do rowu, nie no bez kitu (=D!!!!!), jak mnie trzymal za reke,jak pocieszal kiedy siedzac na krawezniku bylam juz zdolowana kompletnie ze nic nie przyjedzie i ze nie wroce predko do domu, jak szedl pacjent z bejzbolem i jak sie balam ze nam wpierdoli(bo byl najebany) i jak sciskalam wtedy Jego reke, a On mnie przytulal. Wszystko pamietam jak dzis. Tamten wieczor. Tamte przezycia. Pamietam Twoje oczy kochanie...

blekitna_laguna-1 : :
@$k@
06 września 2004, 17:42
Wspomnienia zajebiste, dla mnie takie beda cale zycie. Ty masz inne zdanie o Nas. ale wiem ze tak jak kiedys to mowiliscie-\"kocham i jestem kochana\"...
Maciek
06 września 2004, 17:31
Ładne wspomnienia tez mam takie ale szkoda ze to wspomnienia i tylko wspomnienia zastanawia mnie jedno czy wtedy On by sie poswiecil dla Ciebie tak jak Ty to zrobilas jakos mi sie wydaje ze Nie nie wiem czemu mam jakies takie dziwne przeczucie:) zauwazasz ze wszytsko co robisz to robisz aby uzaleznic od Niego spotkania z kolezanakmi itp to Ty tu uratowalas zwiazek gratuluje CI szczerze tego ciekawy jestem do jakich On poswiecen jest gotow czy przyjechalby do Ciebie o 19 i wrocil z 2 H opoznieniem??

Dodaj komentarz