Komentarze: 1
Juz jutro na kolonie... Raz sie ciesze, a raz nie. Ale chyba jednak wole z tad wyjechac, zostawic tutaj to co mnie zdolowalo, chociaz wiem ze nie potrafie tego zostawic, bo w tym momencie to czastka mnie. Wlasciwie, to nie wiem, czemu jestem =(. Chyba po prostu jestem smutna i wqrwiona, dlatego ze zycie jest takie pieprzone i niesprawiedliwe. Nie jest dobrze ze mna, bo znow dotknal mnie ten rodzaj dola, ktory zajebiscie boli i chwilami czuje sie ze jestem kopletnym zerem. Kiedys juz tak mialam, snulam sie po domu jak cien. Teraz czuje ze bedzie to samo. Nie wstaje jutro z lozka, bo nie mam po co. Wogole w jakim celu mam zyc? No niby jest cel, ale co z tego jak czuje, ze to jeszcze nie jest to i ze to nie wyglada tak jakbym chciala zeby bylo...Najgorsze ze nie potrafie tego zmienic, jakos tak ustawic zeby bylo ok. Boje sie tego wyjazdu... Bo wiem, ze moge niezle spierdolic sprawe jak sie zapomne. Nie chce wracac do tego jak wczesniej bylo, jak zylam, bo to bylo jedno wielkie bagno. Jedyne co dobre, to to, ze to zrozumialam ze upadam na dno, ale jeszcze nie bylo za pozno i sie odbilam. Nie chce wiecej upasc, chciaz wiem ze upadne jeszcze nie raz. Mam nadzieje jednak, ze bedzie zawsze ktos, kto poda mi reke i powie 'wstan'...